Strona:Maciej Wierzbiński - Pękły okowy.djvu/117

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

ja, czującej... Pragnąłbym, gdybym nie lękał się... przeznaczenia, nie lękał się jutra... Zdaje mi się, że na tym domu ciąży jakaś klątwa, że lęże się w nim nieszczęście, że i ja zginę... Może nie doczekam się osobliwej chwili, gdy po tylu wiekach orzeł biały zabłyśnie na naszem niebie, gdy będzie można wreszcie rozprężyć grzbiet zgarbiony od jarzma, skąpać się w słońcu wolności, myśleć i czuć głośno, być sobą, Polakiem. Co to za szczęście!... Nie raz o tem sobie myślę. Ale, Bóg wie, czy będę wtedy z wami... Nim zorza wzejdzie, rosa oczy wyje...
Wiktor począł walczyć z czarnem jego przypuszczeniem, wlewać weń strumień zdrowego optymizmu. A zapatrywania przyjaciela na małżeństwo zrobiło nań takie wrażenie, że jakąś cząstką duszy pytał się, czy panna Emma posiada warunki na takiego odpowiednika jego, jakiego rozumny Widera pragnął dla siebie. Ozwała się w nim nuta przykrej wątpliwości.
Nie miał ochoty spowiadać się przyjacielowi ze swych amorów i wstydził się czegoś, może najwięcej tego, że kochał się w Niemce i... nie zerwał całkiem ze swą niemiecką przeszłością. Jednakże musiał o tem bąknąć coś niecoś, gdy przyszło mu opowiadać szczegółowo o rozprawie z „wściekłymi psami“ w gospodzie Lisa. Skutkiem tej awantury krwawej, w którą uwikłała go żądza zmierzenia się z Gronosky‘m, miał w tej chwili zamkniętą drogę do domu. Nie było bowiem rzeczą wcale wykluczoną, że przed podjęciem pościgu za nim Gronosky, wymieniwszy w Pszczynie jego nazwisko, dowiadywał się o Kuhnów i tak pozostawił władzom, poszukującym sprawców masakry, wskaźnik, na Mysłowice zwrócony. Czyż nie czatowano tam już na oficera polskiego?
Wobec tego postanowił zaraz przedostać się przez granicę. Był wszakże bez grosza. Zwrócił się przeto do Augustyna o pożyczkę, mówiąc, że