Strona:Maciej Wierzbiński - Pękły okowy.djvu/110

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Zanim pogadamy, muszę się wpierw wyspać, umyć, najeść i napisać list do matki. Poproszę cię, abyś był tak dobry i zawiózł jej moje pismo osobiście, im prędzej tem lepiej. Bo matka mnie będzie oczekiwać, a tymczasem wprost od ciebie muszę... uciekać. Opowiem ci to później.
Augustyn wysłał kopiącego kartofle wyrostka po swego pomocnika gospodarczego i niebawem ruszył ze swym miłym gościem do domu. Teraz ujawniło się jego kalectwo. Posuwał się powoli, zataczał w lewą stronę, jakby dźwigając ciężar u nogi.
Wypytywał porucznika o wojsko polskie. Wiedział o jego istnieniu, a jednak, już w trzy miesiące po podpisaniu Traktatu Wersalskiego, wydawało mu się ono mytem. Interesowało go wszystko: umundurowanie, uzbrojenie tej armji a mianowicie jego rola w ostatnim akcie wojny światowej.
Gdy wkroczyli do przedsionka, nagle Augustyn zafrasował się wielce i jął sumitować się żarliwie:
— Żebyś tylko nie miał o mnie fałszywego pojęcia!... Skoro otworzę drzwi do pokoju, ujrzysz na ścianie... z przeproszeniem Wilhelma drugiego. Ja ci to wytłumaczę. Trudno, muszę... Przekonam cię.
Wpuściwszy gościa do pokoju, sam szybko powłóczył nogę, by jaknajprędzej przejść do jadalni i uciec od oleodrukowej, tandetnej podobizny kaizera, zawieszonej ostentacyjnie na pokaz, wprost naprzeciwko drzwi z przedsionka.
Stary Widera ukrył się przed gościem, taką odrazą i takim strachem przed zwierzęciem ludzkiem napełniła go Reichswehra, która, rywalizując z Grenzschutzem pod względem okrucieństwa, zamordowała mu syna w sposób, niegodny bestji.
Pijany patrol konny służalców państwa bojaźni Bożej napotkał na szosie i zatrzymał jadącego na rowerze chłopca. Mógł to być wczorajszy rewolucjonista. Z pewnością. Miał przy sobie żołnierskie parabellum. Skąd? Wykłamywał się, mó-