Strona:Lwów - Kamieniec Podolski. Notatki z podróży cyklisty.djvu/3

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Nie byłem dotąd w Wiedniu, ani w Peszcie, ale ― nie chwalący się ― znam prawie wszystkie większe miasta dawnej Polski oprócz Wilna, a teraz wybrałem się na zwidzenie tej resztki Galicyi, której dotąd nie widziałem.
Byłbym niesprawiedliwym dla mojego kółka, gdybym z góry nie wspomniał, że przedewszystkiem jemu to mam do zawdzięczenia, piechotą bowiem dróg takich się nie odbywa, a koleje aczkolwiek nie najdroższe, zawsze jednak, jak na moją kieszeń i to nie z konieczności, lecz gwoli rozrywce i wytchnięciu na dłuższe przestrzenie są mi nieprzystępne. Wprawdzie do Worochty wygodnie doniosła mnie kolej, za to resztę drogi z bardzo małemi i krótkimi wyjątkami odbyłem na rowerze i to w ogólnej cyfrze przeszło dziewięciuset kilometrów.
We czwartek dnia 21 lipca przed godziną 6 rano wyjechaliśmy z moim towarzyszem panem W. B. pod najgorszemi auspicyami ze Lwowa.