Strona:Lutnia. Piosennik polski. Zbiór trzeci.djvu/73

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
53

W sosnę i bukszpan i cedr libański
Będę cię zdobił widocznie,
Abym uwielbił przebytek Pański,
Miejsce gdzie stopa ma spocznie.

Synowie twoich ciemiężycieli
Do ciebie przyjdą w pokorze;
Tych, którzy ciebie w pogardzie mieli,
Pokłonem u nóg twych złożę.

Tłumy śród miast twych będą się wiły
Pośród weselnych obchodów,
Królów cię piersi będą karmiły,
Ssać będziesz mleko narodów.

Ani się łupem staniesz zaborców,
Drapiestwa w tobie nie będzie,
Bowiem spokojnych dam ci dozorców
I sprawiedliwych w urzędzie.

Ani twych granic dotknę zniszczeniem,
Ani cię klęski spustoszą;
Ale twe mury nazwą zbawieniem,
U bram twych chwałę ogłoszą.