Strona:Lutnia. Piosennik polski. Zbiór trzeci.djvu/72

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
52

Z Madjan i z Efy ciągną wielbłądy,
Z Cedor barany i bydło;
Złoto dalekie znoszą ci lądy,
Saba ci niesie kadzidło.

I rzekniesz: «Którzyż, skąd to się snują
Jako obłoki tu ku mnie?
Lub jak gołębie, co się zlatują
Do swoich okien tak tłumnie?

Na mnie to czeka i wiatr i fala,
I wyspy ze swoją flotą,
By twoich synów przywiodły zdala.
I miedź, i srebro i złoto.

Rękoma królów zbuduje mury
W Sionie grodzie mym świętym,
A gdy ci lud się sprzeciwi który,
Lud ten zatracę ze szczętem.

Bo jakom w gniewie kar ci nie skąpił,
Jakiem cię zgnębił i pobił,
Tak gdyś pokutą łask mych dostąpił,
Będę cię wznosił i zdobił.