Strona:Lutnia. Piosennik polski. Zbiór trzeci.djvu/364

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
344

Ach, cóż nie dał bym mój Boże!
By przez jedno tylko mgnienie
Pełną piersią chwycić tchnienie
Naszych pól i lasów

Ujrzeć krzyż — co na rozdroże
Patrząc — w niemoc kwiatów strojny,
Przeżył silny i spokojny
Tyle ludzi — czasów!

Bym o cichej nocy letniej
Te urocze słyszał pieśni,
Wytworzone z łona cieśni
Niby słowa Boże —

Lub gdy niwa się zakwietni
Widział dzieci, jako kwiaty
Niosą — polne bzy, bławaty
Pod krzyż na rozdroże.

Jak utrzymać myśl na wodzy?
Ach! ta żądza pierś przepala —
By choć we śnie — by choć zdala
Ujrzeć lube strony —