Strona:Lutnia. Piosennik polski. Zbiór trzeci.djvu/295

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
275

Przez stós trupów idźmy razem,
Na mordy, rzezie i bitwy;
Torujmy drogę żelazem,
Do ukochanej nam Litwy,
A co krok to do niej bliżej, uwolń ją z więzów Polaku,
Dalej Orle wyżej, chyżej, do ataku, do ataku!

Ona twoich celów godna,
Wstała sama, sama silna,
Idźmy z bagnetem do Grodna,
A z Grodna pójdziem do Wilna.
A z Wilna z Orłem zwycięskim, poniesiesz bagnet Polaku,
By go utkwić pod Smoleńskiem, do ataku, do ataku!

O, gdy ująć w silne kleszcze,
Dumnych Carów dadzą Nieba,
To Galicję, Poznań jeszcze,
Krwią odkupić nam potrzeba —
W ten czas silny duchem, dłonią; pokręcisz wąsa Polaku,
Jeszcze z Orłem i Pogonią, do ataku, do ataku!

Wy Francuzi, Belgijczyki,
Dawnych despotów ofiary,