Przejdź do zawartości

Strona:Lutnia. Piosennik polski. Zbiór trzeci.djvu/289

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
269

Nie spomnę tu będące powstań Bohatery,
Chwalić żywych za dumnym już, albo za szczery.
Ale z żałobą w sercach, przy tej dnia żałobie,
Spomnijmy aby o tych, co już leżą w grobie.

Puszecie! mój sąsiedzie, tyś w ciasnej przestroni
Trzech powiatów Litewskich śmiałej dobył broni —
Długo się łamiąc szczęsnie z szyki przeważnemi
Cny człowiek musiał skonać na bezczesnej ziemi.
I ty Joanno nasza! zgasła w wiosny kwiecie,
Krótko tu, szczytnie bawiąc, w lepszym żyjesz święcie
Choć cię szarpią potwarze, i zawiści oko,
Ożyj na czas w mym rymie — ja Ci prorokuję,
Że gdy my w grobach będziem spać długo, głęboko,
Przyjdzie wieszcz co poświęceń tych wielkość uczuje
I imię twoje rozbrzmi, świetnie i szeroko.

O! to samo dziś słońce co przed dwoma laty,
Krwawe zemsty nad Polską rozwiesza szkarłaty —
I młode silne dęby na lance porosły,
Chciwy siodła przy żłobie, rży źrebiec dorosły —
Dziewice nam na rany spowicia sposobią
Lub szyjąc chorągiewki na gody się zdobią;
Lgną do ziemi cna młodzież uszyma chciwemi
Łowi odgłosy ziemi pod stopy naszemi —
Wszystko takie jak było dziś przed dwoma laty,