Strona:Lutnia. Piosennik polski. Zbiór trzeci.djvu/268

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
248

Co, ty mię zwiesz bratem? nie! jako świat światem
Nie byłem i nie chcę nim być:
Chcesz po nas wziąć ziemię: — lecz polskie w niej plemię,
Jak żyło, tak wiecznie obce żyć.

Precz djabla pokuso! francuska poczwaro
Co gwałtem mię ciągniesz w swój ślad,
A swoim rozumem wojujesz wciąż z wiarą,
A w cudzej krwi kąpać chcesz świat.

Nasz zakon jest w Wierze, a Bogu w ofierze,
Swą własną krew tylko chcę nieść.
Mord, sztylet, trucizny, nie zbawią ojczyzny,
A polską skaziłyby cześć.

Precz djabla pokuso! tatarskie straszydło!
Co naszych zabraniasz nam cnót,
Na każde uczucie narzucasz wędzidło,
Na każdą myśl wznosisz swój knut.

Kto bojaźń zna Bożą, takiego nie strwożą,
Ni bicz twój, ni pęta, ni spiż.
Kaźń wszelka od wroga, za prawdę dla Boga
Sam pręgierz uświęca jak Krzyż.