Strona:Lutnia. Piosennik polski. Zbiór trzeci.djvu/257

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
237

Choć zjeży sierć —
Na tchórzu strach,
Gdy z naszych rąk przeczuwa śmierć —
Choć w pomoc zwie,
Choć błaga w łzach,
Nie zadrży dłoń, ni serce lwie.

Że straszna to
Lać bratnią krew,
Czyż przeto nas potępi kto?
Kaima czyn —
Występny gniew,
Gdy matki skroń zasłania syn?

Występny ów,
Kto łaski dar
Na zdrajców zlać chce dla ich słów.
Czyż łaską nam
Odwdzięcza car,
Gdy krocie cnót morduje sam?

Ojczyzny straż
Od klęsk i zdrad,
To święty cel, to kodeks nasz:
Co nam do skarg?
Gdy wyrok padł,
To sztylet w pierś, na gałęź kark?