Strona:Lutnia. Piosennik polski. Zbiór trzeci.djvu/165

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
145

Niosą kije wytocone,
I zelazem nasadzone,
I spicaste, i końcaste, i świcące i błyscące,
Wsędzie wraz po ctery?

Wzdyć to nie są pasi-brzuchy,
To są Maćku wielkie zuchy;
Jdą żywo choć piechotą,
I nie z musu, a z ochotą;
Jdą śmiali, na Moskali, niosę kosy, na ich nosy,
Wzdyć to Kosiniery.

Cóz im Moskal wzdyć ucynił,
Co im zbroił, co zawinił;
Za co niosą na nich kosy,
Za co mają ciąć im nosy?
Bo gdzie kosa, tam dzą łytki, a bez nosa, cłowiek bzydki,
Powidzta Tatulu?

Bo ty nie wies co Moskale,
Co te Miemcy, te drągale;
Do Ojcyzny nasej wpadli,
Zrabowali i okradli.
Wyrabiali breweryje, i deptali nase syje,
Na zgorsenie świata.