Przejdź do zawartości

Strona:Lutnia. Piosennik polski. Zbiór trzeci.djvu/147

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
127

Wolność i własność pisma te głoszą,
I czynią rozbrat z dolą macoszą,
A jako słowa staną się czynem,
Świadczą się Bogiem w Trójcy jedynym.

I że chowane mają być święcie,
Z Bogarodzicą na to pieczęcie,
Gdzie obok Orła, obok Pogoni
Archanioł Michał praw Rusi broni —

O ludu! ludu! czyż przeciw zbawcom
Dasz się uzbroić twoim oprawcom?
Czyż tym, co kruszą twoje okowy,
Utopisz w sercu nóż kaimowy! —

O! jeszcześ nie dość karał nas Boże!
Jeszcze krwią bratnią broczą się noże,
I wstają z grobów straszliwe mary,
Nieprzebłagane wiekami kary.

Nowe męczarnie gotuje piekło:
Wróg na nas psiarnię rozpuszcza wściekłą,
I bluźniąc Bogu, szydząc z narodów,
Zgrzybiałych w mordach śle nam Herodów!