Strona:Lutnia. Piosennik polski. Zbiór trzeci.djvu/133

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
113

Wszelki duch patrzy na Pana:
Jeszczeż ofiary potrzeba? —
Nasza’ć rok-roczna, stuletnia,
I oto woła do Nieba,
Świeża z Lutego i Kwietnia.

Skinienia’ż Pańskiej wszechmocy
Wiarą, miłością pancerni,
W jęk nawołujmy sierocy,
Gardząc groźbami tam czerni! —
O! Litwo, siostro i drużko,
Pierwsza ty ujrzysz znak cudu,
Wódz Ludu — twój to Kościuszko,
Twój to Mickiewicz — wieszcz Ludu.

Bohdan Zaleski.





DO WYCZEKINIERÓW.

On został i czemuż? wszak tamci pobiegli,
Z ochotą, z zapędem, na trudy i znoje —
I jedni się biją, a drudzy polegli!
Bo czemże Polakom są trudy i boje,