Strona:Lutnia. Piosennik polski. Zbiór trzeci.djvu/101

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
81

Zgraja służalców bez duszy,
W koło szubienic, wśród łez obłoku,
Hula i tańczy, z uśmiechem w oku,
Gdy lud nasz kona w katuszy!

Czyż to Polacy w carskich galonach,
Na poległych skaczą grobie?
Skądże te larwy z kwiatem na łonach? —
Ja wiem kto buja po twych salonach,
Biedna Warszawo w żałobie!
Kilka zalotnic i kawalerów,
Do których młódź się nie zbliża;
Grono hrabiątek, rój oficerów,
Stek neolitów i bohaterów
Z Petersburga i Paryża!

Bo jakże nazwać ten tłum stugłowy,
Okryty hańbą i złotem?
On nie ma nazwy wśród ludzkiej mowy!
Jest to wcielony bezwstyd krajowy,
Zmięszany z Moskwy pomiotem!
Gdy ci twa horda stawia ołtarze,
Za mej Ojczyzny męczeństwo;
Gdy ci Wschód cały przynosi w darze,
Moim podarkiem, wszechmocny carze,
Wzgarda i ludów przekleństwo!
Józef Prawdomir.