Strona:Lutnia. Piosennik polski. Zbiór pierwszy.djvu/311

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
293

W Chrystusowej świątnicy, nie masz stanów różnicy,
Chłop z szlachcicem wszedł w jedne podwoje;
Przy nich żony i matki, jak aniołki ich dziatki
I jak róże dorodne dziewoje!

Kapłan schylon latami, przed ołtarza stopniami
Kończył święty obrządek kościoła —
A głos kmiotków i panów, przy rozdźwięku organów
Płynął w niebo na skrzydłach anioła!

W tem szczęk broni i strzały pośród miasta zabrzmiały,
Bruk zatętniał pod koni kopytem —
We drzwiach słychać już krzyki — i Czerkiesów tłum dziki
Wbiegnął w kościół z kindżałem dobytym.

I oprawcy bez duszy, których serca nie wzruszy,
Ni płacz dziecka, ni starca włos biały —
Nie spoczęli w swem dziele — aże w całym kościele
Trupy tylko w krwi strugach zostały!