Strona:Lutnia. Piosennik polski. Zbiór pierwszy.djvu/279

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
261
POLSKI NADZIEJA.

Rycerskim hufcem stał owinięty
Patrząc na wrogów obszary —
Na ustach jego drgał zapał święty,
A w dłoni bratnie sztandary...
Idźmy! zawoła w pośród okrzyków.
W boju za kraj zginąć warto!
Rzekł — i wśród wrażych przebija szyków
Wolności drogę otwartą!

Groźny i szybki jak wichru fala
Na czele bystrych rumaków —
Jednym zamachem miecza obala
Mnogie zastępy żołdaków...
O! gdybym ja mógł dłońmi słabemi
I piersią bólem rozdartą
Zginąć — lecz przebić dla bratniej ziemi
Wolności drogę otwartą!

Złudne nadzieje! Jam jest samotny
Sam na swej ziemi rodzinnej,
Cóż może zdziałać głos mój stokrotny
Wśród głuchej ciszy pustynnej?