Strona:Lutnia. Piosennik polski. Zbiór pierwszy.djvu/272

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
254

My je uściśniemy, w węzeł złączym drogi,
I jednym zamachem wzruszym Wisły wały
I Niemna krynice, i Dnieprzańskie skały:
Wodami i skały przytłoczymy wrogi.

Do nas bracia, do nas — Polak jest gotowy;
I Litwin porzuci ulubione łowy,
I Żmudzin w róg zadmie — Wołyński lud czeka,
Ostatniego boju wolnego człowieka.

Lecz biada nam, straszne i wieczne nam biada!
O! ten bój ostatni, ta hańby zagłada!
Nie zmieni się w radość — ni w prawych wesele:
Drżyjcie! i iny wszyscy drżyjmy krzywd mściciele!

Póki Wieśniakowi nie wrócim wolności,
Póki nie zbłagamy zelżonej Ludzkości;
Póki istnieć będzie ta krzywda straszliwa,
Póty siec nas będzie ręka Carów mściwa!

O! nam nie przeminie nigdy byt zatruty,
Ni nam dzień okropnej przeminie pokuty: