Strona:Lutnia. Piosennik polski. Zbiór pierwszy.djvu/225

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
207

Dotknęła Boga prawica potężna,
I znów umarli poczynają życie.

Wstała młodziuchna Polska, jak w dzień godów
Idzie — O Boże! jak Ci trzeba mało —
Nie mógł ją oręż podźwignąć narodów,
A Tyś kazał, wnet się stało.

Budź się cnoto starożytna
Na koń! na koń, Litwo bitna!
Niechaj wróg zadrży na wojennej błoni
Gdy ujrzy krocie i szabel i koni.

Komu ojczyzna, komu wolność droga,
Kto nie chce przekleństw i ludzi i Boga,
Na koń! potomnych głos nas nie obwini —
Co Polak zaczął, dokończą Litwini!


III.

Serce męztwem, dłoń żelazem
Zbrójmy bracia, idźmy razem;
Niechaj głos ten zagrzmi wszędzie:
Nigdy Polska, lub dziś będzie!

Czyjaż tu moc nas dosięgnie,
Któż to pokonać nas zdolny,
Gdy każdy Polak przysięgnie;
Dziś umrę lub będę wolny?