Strona:Lutnia. Piosennik polski. Zbiór pierwszy.djvu/22

    Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
    Ta strona została uwierzytelniona.
    4

    Znałem ja piewcę młodego z zachodu:
    W prochu spodlenia czołgać on nie umiał,
    I wydał wojnę zbrodniom swego rodu,
    I przeklął winnych — to też mnie zrozumiał!

    I gdym mą harfę podał mu do ręki,
    Tak po mistrzowsku palce mu biegały,
    I w takie smutne zadzwonił piosenki,
    Że się judejskie groby rozpłakały.

    Z harfą hebrajską przewiewam samotny
    Po białych chmurach, co nie znają gromu,
    Łez moich cichych pociąg wilgotny
    Rdzawi jej struny — — Komuż ją dam, komu?

    Mój anioł.

    W cieniu mych skrzydeł tulę ziemskie dziecko,
    Sławą i pieśnią nie wzleci wysoko,
    Ale ma duszę czystą i nie świecką,
    Serce do uczuć, do łez skłonne oko.

    I chociaż orłom w locie nie wyrówna,
    Chociaż przy ziemi nieraz zaszybuje,
    To pieśń mu pójdzie jako nitka równa,
    Którą nie zerwie — aż całą wysnuje.