Strona:Lutnia. Piosennik polski. Zbiór pierwszy.djvu/217

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
199

Może się zerwie, do stóp przybieży
I Giedymina wnuków powita.
Dalej na wrogi, i t. d.

Nikt nas teraz nie obwini,
Nikt na świecie nie zapyta:
Czy jeszcze żyją Litwini?
Oto pogoń nasza świta!
Lecz nie pytajcie czemu tak mała
Garstka chorągwią mężnych powiewa?
Więcej nas było — lecz z tego drzewa
Burza nie jeden liść oberwała.
Zemsta na wrogi, i t. d.

Ho! zaszummy proporcami
Co wolności barwą świecą;
My lecimy, a za nami
Orły! orły! orły lecą!
Na nasze głowy jak szronu kiście
Spadają gromy — legion umiera — —
Jak laur zdobiący grób bohatera:
Kto chciwy sławy, rwie lauru liście.
Zemsta na wrogi i t. d. —
Jezus Marya! naprzód hop hop! urra!

Juliusz Słowacki.