Strona:Lutnia. Piosennik polski. Zbiór pierwszy.djvu/130

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
112
SIELAWA.

Rewolucja z łaski Boga!
Ocknęli się przecie!
Już w Warszawie na Moskala
Nastawili łapkę.
Już się z jarzma kraj wyzwala:
Więc na bakier czapkę!


KARSKI.

I jam słyszał — ale — ale —
Ej-że, Panie Janie!
Bo to młodzi — starym cale
Szaleć nie przystanie.


SIELAWA.

Starym! — Starym? mówisz Wasze?
Co! starzy szaleją?
Polskie czapki i pałasze
Nigdy nie starzeją!


KARSKI.

Nie ubliżam ja Waszeci:
Lecz, czyby nie lepiej —
Bo ot — drogą ktoś tam leci —
Nuż się Żandarm czepi: