Strona:Lutnia. Piosennik polski. Zbiór drugi.djvu/357

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
337

Płakały wdowy, płakały sieroty
A pod stopami ziemia ich wydała —
O zemstę krzyża, ołtarza sromoty,
Polska wszechkróla błagała.

I duchy ojców mężnych z pola chwały
Nad grobem naszym przypłynęły w bieli,
Szukając komu by swój miecz oddały,
Którzy zwyciężać umieli.

Niechaj wezwany cały naród stawa
Z ściśniętem sercem, spojony dłoń w dłoni —
Jakby syn jeden co ma miecza prawa,
Gdy pierś do boju odsłoni.

Więc nasza Polska i pod niebo wzleci,
Kiedy do miecza tak wyciąga dłonie;
I w jedno ciało łączy swoje dzieci,
Choć cierń ozdabia jej skronie.

Palma zakwita w jej ręku nadzieją
Z cierniowych końców promień tak wystrzeli —
Odwagą przodków piersi się rozpalą,
Bośmy niewolą zmężnieli.