Strona:Lutnia. Piosennik polski. Zbiór drugi.djvu/199

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
179

Mur przy murze, obok muru
Chodnik wije się z marmuru.
Znam już skądsiś te opaski!
Tu nasz bulwark! — palcie maski!

Co za fronton i kolumny!
Teatr wielki! tytuł szumny!
Wywołania i oklaski! —
Więc to nie żart? — tylko maski!

Trzeba było temi słowy
Zatrzeć: Teatr Narodowy!
Wznieść miast smaku, koncept płaski —
Balet; miast Sofoklów — maski!

Tu się róg w półkole zwija;
Kruszec w papier bank przebija,
Ludziom w oczy sypie piaski,
Póki mu nie zdejmą maski!

Dalej pnie się pałac nowy,
Tuż się gnieździ sęp dwugłowy,
Cóż tu stało? Pałac saski!
A! gmach królów — trzeba maski!