Strona:Ludwik Gallet - Kapitan Czart. Przygody Cyrana de Bergerac.djvu/436

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

—Uczyniwszy tak — ciągnął Manuel! — czyż nie dowiódł wyraźnie, że się mnie i pretensyj moich obawia? Człowiek pewny siebie i słuszności swej prawy oczekuje spokojnie wyroku sędziów. Jemu ręka kata nie wydaje się zbyt powolną i nie uprzedza jej, chwytając sam za narzędzie zbrodni.
— Mówisz, że pan hrabia de Lembrat chciał cię otruć? Jakkolwiek jest to niesłychana niedorzeczność, pragnę na chwilę traktować ją poważnie. Czemże jesteś w możności udowodnić to oskarżenie?
— Hrabia przysłał mi do więzienia dwie butelki wina.Człowiek, który mi je przyniósł, oświadczył, że osoba przysyłająca pragnie pozostać nieznaną i że jedyną pobudką jej działania jest litość nad biednym więźniem. To fałszywe współczucie zwiodło mnie na chwilę. Gdybym nie został w porę ostrzeżony, nie miałbyś pan dziś kłopotu z przesłuchiwaniem mnie — nie żyłbym już bowiem.
— Ostrzeżono cię? — zapytał sędzia niedowierzająco, — I któż taki mógł był to uczynić, skoro byłeś jak najpilniej strzeżony?
— Nie będę opowiadał, w jaki sposób doszła do mnie wiadomość; nie wymienię też osoby, która w tem pośredniczyła, Wskazuję fakt; powinno to wystarczyć, zwłaszcza, że go mogę poprzeć dowodem.
— Niech i tak będzie.Objaśnij mnie więc najpierw, co się stało z owemi dwiema butelkami, które, jak utrzymujesz, były zatrute?
—Jedną rozbiłem o podłogę swej celi.
— A druga?
— Druga schowana pod kamieniem, do którego byłem przykuty. Proszę posłać kogo do mojej celi, aby przyniósł tę butelkę. Będzie ona, jak sądzę, wystarczającym dowodem.