Strona:Ludwik Gallet - Kapitan Czart. Przygody Cyrana de Bergerac.djvu/435

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Sam widok tej ohydnej izby mroził krew w żyłach każdemu, kogo wprowadzano dla wymożenia zeń zeznań.
W głębi widać było podwyższenie, na niem stół otoczony krzesłami. Nad stołem wisiał wielki krucyfiks.
Tuż pod krucyfiksem znajdowało się miejsce sędziego.— Nieco niżej siedział pisarz, gotowy do notowania wymuszonych na przestępcach zeznań.
Przed tym trybunałem stał kat z pomocnikami, których owego dnia było trzech.
Gdy Manuel wszedł, nie mógł opanować wzruszenia i zadrżał od stóp do głowy.
Następnie zwrócił wzrok na sędziego, który miał go badać. Twarz jego była mu zupełnie obca.
Straż przyprowadziła go przed owo wzniesienie,gdzie kazano mu usiąść na wąskiej ławeczce.
Wówczas głosem powolnym, poważnym, sędzia jął zadawać przepisane prawem pytania, na które młodzieniec odpowiadał śmiało i donośnie.
Lecz gdy sędzia przeszedł do dowodów faktycznych, Manuel nie mógł już utrzymać się w tonie spokojnej uległości.
— Panie sędzio — przemówił z podniesioną głową — oświadczyłem już staroście, że jestem niewinny. Powiedziałem też, że hrabia Roland de Lembrat zostanie przekonany niezbitemi dowodami o oszczerstwie. Dziś jestem gotów dowody te przedstawić.
— Nie przyprowadzono cię tu poto, abyś oskarżał, lecz — abyś się bronił.
— W oskarżeniu tem mieści się właśnie cała moja obrona. Hrabia de Lembrat chciał otruć mnie w więzieniu.
— Ten człowiek oszalał! — szepnął sędzia do pisarza.