Strona:Ludwik Gallet - Kapitan Czart. Przygody Cyrana de Bergerac.djvu/380

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— To się wie! Przeznaczone do królewskiej stajni, paniczu.
— Zanim jego królewska mość lub który z dworskich dostojników zaszczycą ich grzbiet swą osobą, czy ubliżyłoby im, gdyby poniosły takiego, jak ja, biedaka?
— Idziesz do Paryża?
— Miałem jut honor oznajmić wam to. Co ważniejsze, upadam ze znużenia i nie mam w kieszeni ani jednej pobielanej blaszki. Mógłbym być użyteczny wam w drodze, gdybyście chcieli....
— I owszem. Mój stajenny zachorował i jeżeli zgodzisz się zastąpić jego miejsce, dostaniesz po przybyciu do Paryża kilka pistolów.
Ben Joelowi nie trzeba było tego powtarzać.
Dosiadł natychmiast jednego z koni idących luzem, i handlarz poznał odrazu ze sposobu, w jaki cygan obchodził się z koniem, że powierzył swą własność w dobre ręce.
W taki to sposób brat Zilli dostał się do Paryża, pozwalając o pół dnia tylko wyprzedzić się Cyranowi.


XV

Gdy próba z otruciem nie powiodła się hrabiemu Rolandowi, udał się on do starosty.
Czcigodny Jan de Lamothe był nadzwyczaj zajęty.
Śledztwo w sprawie Manuela znacznie posunęło się naprzód i skrupulatny urzędnik, chcąc zdać sobie dokładną sprawę z najdrobniejszych szczegółów, postanowił sprawdzić osobiście, jeden po drugim, wszystkie akta procesu.
Na widok wchodzącego Rolanda podniósł się i postąpił kilka kroków, aby się z nim przywitać.
— Panie de Lamothe — rzekł hrabia, — wybacz