Strona:Ludwik Gallet - Kapitan Czart. Przygody Cyrana de Bergerac.djvu/349

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

chowca, przybliżył się na pół strzału pistoletowego, Ben Joel wydał okrzyk radości.
Poznał Rinalda.
Pełnomocnik hrabiego de Lembrat, po odegraniu w Colignac sławnej roli delegata starościńskiego, odbywał dalej swą drogę z pośpiechem.
Zamiarem jego było najpierw udać się do Saint—Sernin, aby dowiedzieć się o powodzeniu Ben Joela, następnie dotrzeć aż do Gardony, gdzie ciągnęła go chętka przyjrzenia się oczyma właściciela tej pięknej posiadłości, którą hrabia Roland przyrzekł mu w nagrodę usług.
Radosnemu okrzykowi Ben Joela odpowiedział takiż okrzyk Rinalda.
Jeździec zsiadł z konia i wyciągnął rękę do sprzymierzeńca.
— Spodziewam się, że już wszystko skończone? — rzekł.
Ben Joel skrzywił się.
— Skończone? — powtórzył. — Zdaje mi się, że jeszcze nie.
I wysuwając na pierwszy plan wszystko, co mogło stanowić dlań okoliczności łagodzące, opowiedział Rinaldowi wypadki dzisiejszego rana.
— Ach niedołęgo!-zawołał Rinaldo z gniewem.
— Popsułeś wszystko przez zbyteczny pośpiech!
—Wypadało koniecznie śpieszyć się. Proboszcz oczekiwał z dnia na dzień Cyrana.
— Poczeka na niego długo!
Zkolei zdał sprawę ze swych czynności Rinaldo.Opowiedział krótko o wielkich dziełach, dokonanych przez się, a Ben Joel, wysłuchawszy opowiadania, musiał przyznać, że w istocie zanadto się pośpieszył.
— Jednakże — oświadczył w zakończeniu — nie mam sobie nic do wyrzucenia, nie wiedziałem bo-