Strona:Lucjan Szenwald - Utwory poetyckie.djvu/233

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Dosyć szyję gięliśmy w jarzmo,
Teraz wolę chłopską pokażmo.
Naprzód watahą odważną,
Partyzanci!


IV

Nigdy zbirom nie deptać Moskwy,
Precz z Mińska, i precz z Warszawy!
Wylatujcie w powietrze, mosty!
Konie, dzwońcie w obłokach kurzawy!
Sidłać wroga nocną zasadzką!
Hej, do rowów! A prażyć gracko!
Krwi nie skąpić na rzecz gromadzką,
Partyzanci!


V

Szarym wilkiem mignę wśród sosen,
W szary mech Niemiec utknie nosem:
Nietoperzem zaszeleszczę z komina —
Niemiec gotów — choć do Berlina.
Z każdej studni, zatęchłej od ziela,
Wyjrzy mu naprzeciw twarz mściciela,
Wysunie się ręka, która strzela —
Partyzanci!


VI

Kto stchórzy, padnie zakłuty,
Bez ducha, bez wspomnień, bez imienia —
My przysięgliśmy sobie dopóty
Nie wyjmować nogi ze strzemienia,
Póki krwią spienioną i gęstą
Nie sczerwieni się grunt pod zwycięstwo!
W cwał, rycerze natchnieni zemstą,
W cwał, partyzanci!