Strona:Lucjan Siemieński-Portrety literackie tom 2.djvu/303

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Pokazuje się, że nieprędko znalazł nakładcę i nabywcę, kiedy Bajki te wyszły dopiéro na kilka miesięcy przed jego zgonem (w Poznaniu u Żupańskiego r. 1860). Rodzaj ten, jak popadł w niełaskę od czasu romantyzmu, tak zaczął być lekceważony i przez publiczność i przez nakładców.
Morawski w krótkim dopisku na końcu swych bajek czuł się zmuszonym stanąć w obronie tego rodzaju poezyi, powiada téż ze zwykłą swoją trafnością:
„Dziwneż to czasy, w których przeciw oczywistym niedorzecznościom walczyć potrzeba. Któżby się spodziewał, że Thiers będzie musiał dowodzić istnienia własności, dowodzić wobec słońca, że słońce istnieje. Ktoby był przewidział w państwie poezyi, że apolog, ta forma przez wszystkie wieki i narody przyjęta, przez nas tylko, i to aż w dziewiętnastym wieku z dziedziny jéj wykluczony będzie? Wiemy w jakiéj był cenie u Platona i Sokratesa, wiemy z Goetego jakie miał znaczenie za Lessinga. I niedziw. Zastanówmy się tylko głębiéj, że on był lub pierwszém źródłem z którego wszystkie inne wysnuły się formy, lub téż streszczeniem wszystkich in-