Strona:Lucjan Siemieński-Portrety literackie tom 2.djvu/229

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Serca mego nowe dziecie,
Zosiu, oczom, duszy miła;
Tyś ostatnie życia kwiecie
Już nad grobem mi uwiła.



Mnóstwo strat się w życiu zniosło,
Mało serca ran zawarło,
I co bujnym kwiatem rosło,
Albo zwiędło, albo zmarło.



Lecz kto silnie z Bogiem trzyma,
Temu wiele odmłodnieje;
Tak i teraz moja zima
Waszém słońcem się ogrzeje.



Wami dzień się mój rozświeci,
I noc błogą zleje ciszę;
A pieśń szczęścia dobrych dzieci
W snach mię złotych ukołysze,



O spiesz w dom nasz, w te podwoje,
Gdzie cię radość łzą powita,
Gdzie zgadując litość twoję
Już się nędzarz o cię pyta.



Pójdź ukochać lud téj wioski,
Syny to są wspólnéj ziemi;
Słuchaj głosów żalu, troski,
I niekiedy zapłacz z niemi.