Strona:Lucjan Siemieński-Portrety literackie tom 2.djvu/163

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

spokojony jego rysem. Autor (Mickiewicz) powinien był lepiéj schwycić te rysy, gorliwiéj o nie pytać; nie rojonego, lecz prawdziwego dać nam sławy naszéj człowieka.“
Zdaje mi się, że Morawski zbyt wiele tu wymaga, więcéj, niż poecie wypadało zrobić przez wzgląd na sam układ poematu, a głównie, że Dąbrowski tylko w przelocie ukazał się Litwinom. Jemu to raczéj możnaby uformować zarzut, dla czego znając tak dobrze Dąbrowskiego, nic o nim nie powiedział w swoim Dworcu Dziadka, chociaż była potemu sposobność. Cała druga część tego poematu, byłaby przez to ożywiła się i nabrała rzeczywistości, a mianowicie pewnego charakteru, któryby po wszystkie czasy był krystalizacyą téj pamiętnéj epoki. Wódz legionów, wymodelowany przez poetę co pod nim walczył, co go znał z blizka, co wtajemniczył się w jego sposób myślenia, co go wreszcie tak wysoko cenił — zyskałby „nieurojony“ posąg, którego nieszczęściami skołatana ojczyzna dotąd nie mogła mu postawić.
Zarzuty robione Mickiewiczowi nie zawsze są trafne i słuszne, mianowicie pod względem poetyckiego kunsztu; co zdaje się być winą dawniej-