Strona:Lucjan Siemieński-Portrety literackie tom 2.djvu/092

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

tu przed namiestnikiem. Przynajmniéj że to błoto zmyć można, boć są to takie plamy, których Oceanem, jak żona Mekbeta, zmyćby nie można.“
O tym prezesie taką jeszcze przytacza, wcale zabawną anegdotę:

„Teraz dopiéro dowiedziałem się dobrze całéj historyi żyda i prezesa. Prezes uderzył silnie w twarz żyda i skrwawił go. Żyd poszedł do Rozenberga[1] prosić o visum repertum, mówiąc, że przez ślusarza pobitym został. Rozenberg dał mu zaświadczenie, że skrwawiony, że mózg mu wstrząśnięto tym policzkiém; że dwa muszkuły mogą się zamienić w bezczynne; słowém, że niebezpiecznie uszkodzony. Żyd bierze to visum repertum (które dobrze zapłacone, lecz nie na prawie było oparte) i podaje z niém skargę do kryminału. Dają znać prezesowi — przyjeżdża, klnie doktorów, Rozenberga zwłaszcza, który mu tyle lat bakę świecił, proch przed jego stopami lizał. Przywołują więc i Rozenberga. Wystaw sobie więc tego podłego pochlebcy zdziwienie, wstyd i obawę, że śmiał

  1. Rozenberg, fizyk miejski.