Strona:Lucjan Siemieński-Portrety literackie.djvu/292

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

tych, jakiemi je dotąd karmiono. W umysłach i sercach dokonywała się rewolucya potężniejsza niż wszystkie widziane za naszych dni. Falanga tak zwanych pseudoklassyków jedna zaprotestowała przenicowując znaną inwokację Guślarza, na:

Ciemno wszędzie, głucho wszędzie
Głupio było, głupio będzie.

Sarkazmy w kołach obiadujących literatów i po dziennikach, drażniły tylko a nie tłumiły entuzyazm młodych zwolenników, którzy puszczając się torem mistrza zwyczajnie jak wszyscy naśladowcy, popadli w romantyczną przesadę parodiującą najpiękniejsze i najoryginalniejsze zwroty śpiewaka Ballad, co dostarczało przeciwnemu obozowi dzielnéj broni przeciw nowatorom. Walka tedy klassyków z romantykami przeniosła się do nas w najlepsze: było to tylko początkiem tego, co się gdzie indziéj kończyło. Wszakże w sercach i umysłach wrażliwszych zaczęły fermentować nowe żywioły: w poezyi wypowiedziano posłuszeństwo powadze kodeksu Horacego, a ztąd zerwano i z tradycyami szkolnego klassycyzmu, zawięzując natomiast tradycyą chrześciańską właściwszą duchowi nowożytnemu, a zarazem zwracając