Strona:Lucjan Siemieński-Portrety literackie.djvu/272

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

połowę ośmieliła się zapuścić w odmęt życia i wzory brać z natury. Wprawdzie rysunek jeszcze niepewny i efekta sztucznie przysposobione — ale droga prawdziwa już odkryta. —
Kreśląc ten żywot tak niezupełny w szczegółach, miałem sobie za obowiązek nagrodzić te niedostatki podniesieniem choćby talentu pisarskiego księżny Maryi, którym ubogaciła naszą literaturę; a talent to nieurojony, ani pośledni; bo przed nią, gdzie jest powieść któraby na ten ślad trafiła? a i po niéj, jakże nierychło znaleźli się tacy, coby nań trafili? Zjawienie się Walter-Skockich romansów, pchnęło pióro ku historycznym postaciom, którym znowu niedostawało życia, tak samo jak go niemiały sentymentalne Julie i Adolfy, żyjące reminiscencyami Heloiz i Werterów. —
Niewiadomo mi czyli co więcéj pisała w tym rodzaju księżna Marya; to jednak dałoby się zapewne przypuścić, że gdyby powołanie autorskie przyjęła była za cel swojego życia, ona jedna byłaby w stanie obdarzyć nas obrazami współczesnego jéj społeczeństwa, tak doskonałemi i trafnemi, a pełnemi tak delikatnych cieniowań i obserwacyi niekażdemu dostępnych, że kto wie, azali przy nabytéj wprawie w język, i styl, niebyłaby tém, czém