Strona:Lucjan Siemieński-Portrety literackie.djvu/253

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

cznym księżniczki; takie pokrewieństwo jest przecież bardzo zaszczytne.
„— Nieprzeczę; z tém wszystkiem Czartoryscy są rodziną prywatną...
„— Być może; ale należą do najpierwszych magnatów swego kraju.
„— To prawda; jednakże....
„— Księżniczka, taka urocza....
„— Wiem o tém.
„— I czyż więcéj potrzeba? kochają się, są szczęśliwi, aż miło patrzeć.
„Księżna coraz bardziéj była wzruszoną.
„— Ależ to takie młode!
„— Książe Ludwik także nie stary.
„— W tém też największe nieszczęście! pobrało się dwoje dzieci. Zresztą mój wuj, król Fryderyk, wiesz jak nielubi czułości; miłość go żadna niewzrusza. Przedewszystkiem chce on uszanowania i posłuszeństwa — zobaczysz że niedaruje im tego.
„— Jeżeli księstwo przebaczycie, to i on przebaczy.
„— Mój mąż bardzo rozjątrzony.
„— Pani!....
„— Cóż takiego?
„— Powtarzaj mu ciągle o Jagiellonach, o wdzię-