Strona:Lucjan Siemieński-Portrety literackie.djvu/182

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

stawić w równi ze Stanami Zjednoczonymi, mianowicie pod względem pomyślności; nigdzie bowiem dary fortuny nie są tak równo rozdzielone. Zwiedzając te krainy, uczę się porównywać życie fermierów z życiem dawnych patryarchów. Tutaj napotykam wiek złoty, tak chwalony w starożytności. Wprawdzie niepłyną tu strumienie mlekiem i miodem, za to rzeki są szerokie i głębokie; wprawdzie pagórki nieskaczą juk furkadełka, za to rodzą obficie; i lada rolnik europejski przybywszy tu, nietylko znajdzie sposób zmienić niewolę swą na wolność, ale i niezbędną potrzebę na życie wygodne. Dość mu dwa lat tu przebyć, a wyobrażenia jego rozwiną się: stanie się człowiekiem, a nawet i obywatelem... Widziałem tu poddanych z dóbr biskupich rozumujących wolno w rzeczach religii i rozprawiających o polityce rodowitych szampańczyków. Otóż wyobrażenia, jakie powziąłem panie o twoim kraju. Jeżelibyś chciał objaśnić mię w rzeczach wątpliwych dla mnie, dodasz tylko nowy wzgląd do łask, jakiemiś mię zawsze zaszczycał. Niespuszczając nigdy ojczyzny mojéj z widoku, pragnę uczyć się zawsze i wszędy, nietyle dla własnéj przyjemności, ile, abym potrafił kiedyś wywiązać się godnie z obo-