Strona:Lucjan Siemieński-Portrety literackie.djvu/145

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

przekładali w obec zgromadzonych stanów rzeczypospolitéj potrzebę ligi chrześciańskiéj przeciw niewiernym. Alić stronnicy polityki Ludwika XIV., ofuknęli ich, pisma potężnych argumentów posypały się z drukarń, dla odciągnienia dworu i opinii publicznéj od przymierza z cesarzem. Tymczasem poseł francuzki margrabia de Vitry, człowiek gwałtownego charakteru, zakładał podziemne miny, razem z Morsztynem, a podobnoć z hetmanem Jabłonowskim i Sapiehami, aby ligę tę rozerwać. Była to bowiem stanowcza chwila dla polityki Ludwika, w któréj mógł był odnieść tryumf z tyloletnich zabiegów, mających na celu upokorzenie domu rakuzkiego. Lecz Sobieski, w polityce swojéj chrześciańskiéj uważając nieprzyjaciół krzyża, od których kraj jego cierpiał tyle wieków, w rzędzie naglejszych niebezpieczeństw, niż te jakichby się mógł od chrześciańskich panów obawiać, postanowił przychylić się do przedstawień Rzymu i próśb cesarza. Szło mu o to, aby sejm zezwolił na traktaty z cesarzem, jak znowu partyi francuzkiéj szło o zerwanie sejmu. W grze téj Sobieski był panem sytuacyi; od czasu bowiem jak nastąpiło poróżnienie z dworem francuzkim, miał on pilne oko na podskarbiego i na poselstwo fran-