Strona:Lucjan Siemieński-Portrety literackie.djvu/140

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

nieustannie działał przeciwko niéj, nieopuszczając niczego coby doprowadziło do celu. Gdy znikła wszelka nadzieja wybrania następcy za życia Jana Kazimirza, Morsztyn podsunął myśl abdykcyi. Jakoż w r. 1667, zostawszy podskarbim w. koronnym i starostą tucholskim, odbył poselstwo do Francyi, niezawodnie w zamiarze wypróbowania dworu, jak dalece i jakimi środkami popierać zechce elekcją Kondeusza. Poselstwo to odprawił z własnéj szkatuły, wyłożywszy 60,000 ówczesnych złotych. Dwór cesarski baczny na te ruchy, wysłał do Warszawy na elekcyą ogłoszoną po abdykcyi Jana Kazimirza swego agenta, hrabiego de Chavagnac, którego zadaniem było każdego nnego kandydata popierać, lecz nigdy niedopuścić Kondeusza. Ciekawy w pamiętnikach Chavagnaca ten ustęp, gdzie powiada że jakiś obdarty szlachetka przyszedł do niego o czwartéj z rana, ofiarując wyrzucić Kondeusza z kandydatury, byle mu sto dukatów pożyczył. Zaryzykował Chavagnac, ale i wygrał; bo ów Pękosławski, zawołany retor, wpadł na zgromadzenie, oskarżył senatorów i stan rycerski, że przekupiony od Kondeusza i tak umysły poburzył, że cały tłum z dobytemi szablami wpadł na prymasa Leszczyńskiego, domaga-