Strona:Lucjan Siemieński-Portrety literackie.djvu/132

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

żnaby zaprawdę powiedzieć, że w szkole téj monarchini Morsztyn wyrobił się na statystę. Kierunek jego dążeń, jego konjunktury polityczne, mające na celu głównie reformę rządu w pojęciu monarchiczném Ryszeliego i Mazarina, a późniéj Ludwika XIV., ztąd nieprzyjazne kardynalnemu prawu wolnéj elekcyi w rzeczypospolitéj, równie jak hałaśliwym sejmom, zanadto wyraźnie przebijają w jego całem życiu, a nawet w poetycznych pismach i noszą cechę tego głębokiego przekonania, które gorzko boleje, gdy wszystkie usiłowania pełzną na niczém.
Żeby mieć wyobrażenie jaki zapał go ożywia, gdy mówi o królowéj Ludwice, jak pojmuje i czuje szlachetne jéj dla rzeczypospolitéj zamiary i trudy podjęte, dość jest przytoczyć kilka ustępów z jego poematu Psyche, wziętego z bajki Apuleusza, gdzie w tg starożytną opowieść wplótł postać królowéj i tych kilka pereł niewieścich, jaśniejących wdziękami na jéj dworze. Pochwały oddane królowéj nie są rodzajem zwykłych kadzideł dworskich, bo téj słabości nigdzie niemogłem w Morsztynie dośledzić; jest to raczéj szczere uwielbienie, prawda z jego wewnętrzném przekonaniem zgodna, słu-