Strona:Lucjan Siemieński-Portrety literackie.djvu/131

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Potem téj zimy, niéżałując bicza
I ostróg, biegiem w Litwę od Łowicza
I poszedłem nią aże ku Dnieprowi,
Wielkiemu, niosąc ordynans wodzowi.
Teraz zaś znowu wielkim obwołany
Posłem z Koroną i Siedmiogrodzany,
Mam zwierać ligę i stwierdzać co mocy,
Co ma sił i co wierności Rakocy.
Przyjdzie go szukać gdzie między Multany,
A snać i śnieżne przechodzić Bałkany.

Ależ to ledwo początek dyplomatycznego zawodu. Późniéj niema prawie traktować znaczniejszych a często bardzo trudnych, żeby go do nich nieużywano, szczególniéj w stosunkach internacyonalnych, jak owo poselstwo do szwedzkiego Karola Gustawa, który niedał nawet posłowi audyencyi dlatego, że niebył żadnym senatorem i z gniewem odpisał do Jana Kazimirza: „missistis nobis quemdam Morstinum.“
Zdolności nienospolite, trafność zdania, a przytem nauka i biegłość w obcych językach, jak go nawet z tego wychwala de Noyers Francuz, sekretarz królowéj Ludwiki, zwracać nań musiały uwagę téj niepospolitéj kobiety, na którą mogli się zżymać przeciwnicy polityczni, ale podziwu jéj geniuszowi i męzkiemu sercu odmówić niemogli. Mo-