Strona:Listy O. Jana Beyzyma T. J. apostoła trędowatych na Madagaskarze.djvu/471

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
LIST LXIV.


Fianarantsoa, 11 kwietnia 1908.


Po nie wiedzieć jak długim milczeniu, mogę znowu wreszcie dać znak życia. Roboty budowlane były zupełnie przerwane, dlatego dotychczas nie pisałem. Obecnie za łaską Bożą znowu wszystko w ruchu i, jeżeli Matka Najśw. pozwoli, mam nadzieję, że na przyszły rok będę mógł wreszcie otworzyć szpital. Kiedy mianowicie, to rzecz jasna, że przewidzieć i na pewno powiedzieć nie mogę, ale w każdym razie już nie tak długo będziemy na to czekać. Jak moi chorzy, tak też wogóle Malgasze nie mogą dość się nadziwić, jak woda może dojść rurą do szpitala o kilometr odległości i, jak mówią, iść do góry, bo nie chcą tego zrozumieć, że źródło znajduje się o 30 m. wyżej, niż szpital, dlatego, że na oko to się nie wydaje. Powiadają, że trzeba być wazaha, żeby tak wodę poprowadzić, boć ona przecie sama nie może iść do góry. Kurki też dla Malgaszów rzecz nadzwyczajna, nigdy ich bowiem nie widzieli; paradnie wyglądają ich zadziwione miny, oczy wlepione w kurek, gęby wszystkie pootwierane, jak długie i sze-