Strona:Listy O. Jana Beyzyma T. J. apostoła trędowatych na Madagaskarze.djvu/435

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
List LV.


Fianarantsoa, 26 sierpnia 1905.


Obecnie jestem w położeniu, którego Ojcu należycie opisać nie potrafię, bo sam niby nie rozumiem, a raczej nie mogę przewidzieć, co to z tego wszystkiego wyjdzie. Wie Ojciec, że od samego początku mojej misji, nie brakło mi nigdy trudności i przeszkod najrozmaitszych na każdym kroku; obecnie nowa spotkała mnie niespodzianka — roboty ustały. Przyjechalo to sporo Anglikow szukać złota. Znaleźli żyłę złota i rozpoczęli kopanie na wielką skalę. Oprócz tego rząd robi dla nich drogę, żeby mogli wózkami jeździć do portu. Niby to rząd ma płacić robotnika, ale właściwie jest to przymusowa pańszczyzna. To wydobywanie złota i robienie drogi, bodaj czy nie tysiące ludzi zaprząta, a nadomiar kłopotu, rząd zakazał prywatnym przedsiębiorcom odwodzić robotnikow od tych robót, płacąc np. więcej lub temu podobnym sposobem, tak, żę koniec końcem ja zostałem bez robotnika. Mam wprawdzie codzień kilku, ale to nic zgoła nie jest, znaczy tyle chyba, co psu mucha na śniadanie; bo żeby moje roboty postępowały jak trzeba, muszę mieć codzień jakich 100, albo 150 ro-