Strona:Listy Jana Trzeciego Króla Polskiego.djvu/153

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Panu Woi-dzie Ruskiemu kilkanaście koni wczora znieśli, którzy iechali z Komory. Z Tekolim też dotąd żadney nie masz konkluzyi, dla tego, na prost przez Węgry zawarta droga. Szalony człowiek, doczeka się dla tey zwłoki, swey zguby; bo znowu przysłał prosząc o konwóy, aby więcey ieszcze swych przysłał Kommisarzów; a my teraz ze wszystkiem póydziemy ku niemu y kraiom iego, t. i. prosto ku granicom polskim.

O woysku Litewskiem żadney nie mamy wiadomości, ani o Pnu Krayczym Koronnym[1]. Już też nam po tem wszystkiem nic; bo bić się dobrze w wielkiey kupie, a ieść w małey; a bić się cale iuż nie mamy z kim, chyba żeby iaki zameczek zastąpił na drodze. — Strygońska ta forteca broniła się bardzo dobrze przez te kilka dni, ale za łaską bożą bez szkody: z naszey zaś strony granaty y bomby wielką w nich czyniły szkodę, ale y działa nie mały effekt w murach. Gdyby się September chciał wrócić nazad, w Panu Bogu nadzieia, żeby się było mało Turków w fortecach Królestwa Węgierskiego zostało; bo siła zameczków y sami opuścili. Żołnierz zaś konny y Janczarowie, nie tylko służbę, ale y przywileie na maiętności Wezyrowi rzucali, na którego wszyscy źli, y niedobry mu obiecuią koniec. Uważyć tedy, iakim to iest świat podległy odmianom; iako się ta zaczęła kampania, a iako się kończy;

  1. Krojczym koronnym naówczas podobno był Franciszek Wessel.