Strona:List otwarty do pana Prezydenta Rzeczypospolitej w sprawie Eligjusza Niewiadomskiego.djvu/19

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Zatem niema tu żadnej archanielskiej bieli, którą zbrukałby po raz pierwszy dzisiejszy skazaniec.
Nadto, jeżeli Kordjan mdleje przy drzwiach sypialni carskiej, to nie dla tego, iż towarzysze spiskowcy w podziemiach katedry św. Jana przekonali go o niecności zamachu na cara — pomazańca, ale dlatego że — jak chce poeta — gorączka mąci mu zmysły i blady strach niewoli staje mu w drodze.
I nie każdy Kordjan Polski tak samo bał się zamachu na osobę cesarską. Boć przecie do Aleksandra II w Paryżu strzelił Polak — tylko nie trafił. Niepewność kuli nie jest cnotą narodu.
Mówmy więc o czynie Niewiadomskiego, jako arcywyjątkowym, nie zaś, jak o jedynym czynie: wyrzutka — potwora. Bo potępienie nie potrzebuje przyprawy z fałszu historycznego. I nie ci, co najbardziej nienawidzą zabójcę, najmocniej cierpią nad zbrodnią i jej ofiarą!



Ale oto śród tysiąca błędnych o tej sprawie sądów jest jeden, który najfatalniej odbija się na zdaniu o tragicznym mordercy.
Nie syk wężowy, ale sancta simplicitas ludzi, którzy nie docierają nigdy do rdzenia rzeczy — wskazuje z otrząsem moralnym, że przestępca nie doznał skruchy, ponieważ sam tak powiada, — a dlatego zasłużył podwójnie na śmierć.
Doprawdy, przekładam świętą prostotę średniowiecza, która w naiwnem, ale poszanowania godnem oburzeniu moralnem, nie ważyła się karać zabójcy śmiercią, nim przekonany został o winie, i muszała go do przyznania się i do skruchy torturą. Bo owi okrutni prostacy przeszłości rozumieli, iż wydrzeć życie winowajcy nie jest to osiągnąć satysfakcję moralną i nieprzekonanego nie śmieli wysłać na tamten świat, iżby nie przekroczył granic życia, jako triumfator, skłócony z moralnością powszechną.
Ztąd nowocześni kryminolodzy — moraliści od czasu Beccaria żądają dla zabójcy więzienia, aby miał czas rozmyśleć się w pokucie za swoje winy.