Strona:List otwarty B. Prusa.djvu/3

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

można stojącymi na poziomie europejskiej cywilizacyi.
Jeżeli nie będą takimi, wówczas ośmieszą nas ich jałowe frazesy, zaprzepaszczą naszą świętą sprawę w nieuctwie i jeszcze swoim fanatyzmem przysporzą nam wrogów.
Oto warunki przy zachowaniu których, bez względu na szczupłą liczbę posłów, naród nasz w Izbie Państwowej może odegrać bodajby skromną ale użyteczną rolę i przyczynić się, do usunięcia niewoli gniotącej nas i innych mieszkańców Państwa.
Lecz w jakiż sposób naprawdę przygotowujemy się do podobnej roli?
Przedewszystkiem mamy partyje, które słowem i czynem paraliżowały wybory. Zniechęcano ludzi, straszono, przeszkadzano i otóż dzięki temu ogromna liczba polskich obywateli, mających prawa wyborcze, dotychczas nie zdecydowała się na spełnienie ważnego obowiązku, nawet nie postarała się o karty legitymacyjne.
Dalej — wystąpiła inna partyja, która święte ideały narodu podporządkowała interesom stronniczym, niekiedy bardzo płytkim i ciasnym. Partyi tej nie chodzi o to, ażeby interesa Polski reprezentowali najlepsi, ale ażeby wszelka władza, wszelkie wpływy na społeczeństwo znalazły się w jej rękach. Jest to ciężki błąd, który dla kraju może się stać źródłem nieszczęść, a dla partyi przekleństwem.
Nareszcie są partyje pragnące nie tylko wyborów, ale nawet porozumienia z innemi, solidarnego działania; na nieszczęście wystąpiły one albo zapóźno, albo nie posiadają dostatecznej energii.
Gdyby rzeczy zostały jak dotychczas, czeka nas kompromitacyja wobec Rosyi, kompromitacyja wobec ludów ucywilizowanych i wielka klęska naszych narodowych ideałów. Bo już chyba nikt nie przyzna praw do wolności tym, który nawet przy głosowaniu na posłów nie potrafili zjednoczyć się i zapomnieć o swoich nędznych rozterkach! I, o bodajbym się mylił!... doczekamy tego, że jak dziś rządzą nami silniejsi od nas Rosyjanie i Niemcy, tak jutro będą rozkazywać nam przezorni i solidarni Żydzi.
Wówczas naprawdę zacznie się dogorywanie Polski nieopatrznej, niedołężnej i sproszkowanej!
Najprostszy sposób zapobieżenia gotującemu się skandalowi byłby ten, ażeby — zebrali się przedstawiciele współzawodniczących ze sobą stronnictw i jak przystało na ludzi uczciwych a dbałych o honor narodu, z pośród zalecanych przez każdą partyję kandydatów wyznaczyli na wyborców najlepszych — to jest najzacniejszych, najenergiczniejszych i najzdolniejszych... A dopiero ci wyborcy niech mianują posłów, nie krępując się dotychczasowemi propozycyjami. Może być że, na tak przeprowadzonych wyborach wypłyną ci sami posłowie o których dziś słyszymy. Wówczas jednak nie będą faworytami jakiejś kliki, lecz wybrańcami ogółu.
Jeżeli przedstawiciele dzisiejszych partyi nie zdobędą się na taki akt „bohaterstwa”, jak porozumienie i wzajemne ustępstwa, wówczas niech wystąpią obywatele bezpartyjni, którzy jestem głęboko przekonany, tworzą ogromną większość prawyborców. Niech oni zejdą się, niech rozważą listy partyjne i — z pośród nich — niech wyznaczą wyborców, bacząc, ażeby wszystkie klasy społeczne, wszystkie poglądy znalazły tam przedstawicieli. Nie tylko „proletaryjusze,“ ale i „burżuje,“ nie tylko chrześcijanie, ale i żydzi.
W ten sposób możnaby dla każdego okręgu utworzyć w należytej propozycyi „solidarną“ listę wyborczą, wydrukować ją w dziesiątkach tysięcy egzemplarzy a do rozdawania jej prawyborcom powołać młodzież szkolną, uniwersytecką, rzemieślniczą, kobiety, nareszcie tych wszystkich obywateli, którzy kochają swój naród, wierzą w jego przyszłość i pragną wydobyć go z upokarzającego a niebezpiecznego położenia.
Jeżeli w taki czy inny sposób nie zapobiegniemy wiszącemu nad nami nieszczęściu, i jeżeli nie pójdziemy do wyborów solidarnie, prędko pożałujemy naszej nie-opatrzności, a bodajby skończyło się tylko na żalach... Pamiętajmy bowiem, że, jeżeli gdzie, to u nas, walka partyi jest jak najmniej usprawiedliwiona. Przecie wszyscy jesteśmy tylko wyjętymi z pod prawa więźniami, wszyscy pragniemy wolności, wszyscy rozumiemy konieczność głębokich reform społecznych, wszyscy wzdychamy do cywilizacyjnej pracy, wszyscy oczekujemy sprawiedliwości. Cóż nas dzieli naprawdę?.. Nieporozumienia i tuzinkowe ambicyjki, o których możnaby choć na dzień wyborów zapomnieć.
A więc niech żyje Naród!.. niech żyje, solidarność i porozumienie stronnictw... Pamiętajcie, że patrzy na nas Rosyja i że złe wybory mogą bardzo osłabić przyjaciół, jakich tam pozyskaliśmy od niedawna i oby nie na krótko...

Bolesław Prus.