Strona:Lewis Wallace - Ben-Hur.djvu/426

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Widząc, że Estera się zmieszała, zmieniła ton mowy i rzekła poufale: Daruj mi, to żarty; wnet zagoję ranę niby pocałowaniem, bo ci powiem coś.. coś, czegobym nie powiedziała komu innemu.
I znów zaśmiała się, a śmiechem tem pokryła spojrzenie badawcze, które rzuciła na Esterę: Król przybywa! — Estera patrzała ze zdziwieniem.
Nazarejczyk, ten sam, o którym ojcowie nasi tyle sobie umieją opowiadać, ten sam, któ-