Strona:Lewis Wallace - Ben-Hur.djvu/422

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Usiedliła go Egipcyanka — mówił dalej — posiada przebiegłość swego narodu, jest piękną, chytrą i zalotną; serca nie ma wcale, jako nie mają go jej rodaczki. Córka, która urąga ojcu, napełni zgryzotą dni męża.
— Alboż tak czyni?

— Baltazar jest mądrym i chociaż poganin, dziwnych łask dostępuje od Pana; zapał jego wiary zaszczyt mu przynosi, córka zaś szydzi z niego. Słyszałem jak o nim mówiła wczoraj: „Błędy młodości się przebacza, starcom przystoi mądrość, ale gdy jej pozbędą, niech zstępują do grobu.“ Okrutna to mowa, godna Rzymianki; słysząc ją mimowoli pomyślałem, iż osłabienie podobne jak u Baltazara przyjdzie kiedyś i na mnie — kto wie, czas ten może już blizkim. — Ale ty, Estero, nigdy słów podobnych nie powiesz o mnie — nie, nigdy nie rzeczesz: niech zstępuje do grobu. Nie darmo matka twa była córą Judy.
Estera słuchała tych słów ze łzami, a upewniając go, rzekła:
— Jam mej matki dziecię.
— Tak, jesteś jej godną, boś dla mnie tem, czem świątynia Salomonowi.
Po chwili milczenia położył rękę na jej ramieniu i rzekł:
— Gdy raz Egipcyankę pojmie za żonę, wnet pomyśli o tobie z żalem i tęsknotą, bo wtedy zrozumie, czego dziś nie widzi, że jest