Strona:Lewis Wallace - Ben-Hur.djvu/125

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Był on już w niejednej bitwie, nie widząc jej właściwie nigdy. Z swej ławki słyszał ją pod sobą i nad sobą, rozpoznawał każdy głos i ruch, jak słuchający poznaje śpiewaka po głosie. Z tych uzbieranych spostrzeżeń wiedział, że pierwszem przygotowaniem do walki — tak u Greków, jak u Rzymian, było złożenie ofiary bogom. Wprawdzie czyniono toż samo przy zaczęciu podróży, gdy jednak obecnie nie zachodził ten wypadek, przyczyna musiała być inna i była dla niego rodzajem ostrzeżenia. Bitwa dla wszystkich towarzyszy niedoli miała wielkie, ale inne znaczenie niż dla załogi. Nie straszyły ich bowiem niebezpieczeństwa; a porażka, bitwa przegrana mogła zmienić ich położenie, mogła im dać wolność, lub zmienić złych panów na lepszych.
Na całym okręcie zawrzał ruch; zaświecono kagańce i zawieszono je przy schodach, po których trybun wyszedł na pokład i wydawał rozkazy. Wnet załoga stanęła pod bronią, zniesiono i złożono na pokładzie dziryty, strzały w olbrzymich kołczanach, bomby z zapalnej oliwy i kosze bawełnianych kul, luźno jak knoty świec skręconych. Wkrótce ujrzał Ben-Hur trybuna wstępującego na platformę i przyodziewającego zbroję i hełm. Nie mógł dłużej wątpić o znaczeniu tych przygotowań i musiał się przysposobić na zniesienie największego upokorzenia, jakie go w służbie spotkać musiało.
Do ławy każdego wioślarza przytwierdzonym był łańcuch z ciężkiemi kajdanami, w które hortator chodząc od numeru do numeru zamykał każdego z osobna. W razie nieszczęścia nie było dla nich ratunku.
Jakby w oczekiwaniu zbliżającej się chwili, głuche milczenie zaległo w kabinie, przerywał je jedynie odgłos wioseł obracanych w skórzanych pochwach. Każdy wioślarz odczuwał hańbę kajdan, Ben-Hur najdotkliwej ze wszystkich. Za jakąkolwiek cenę chciałby był uniknąć tej hańby; brzęk żelaza zapowiedział zbliżanie się dozorcy ku jego ławce. Wnet przyjdzie kolej na niego; ażali... trybun nie uczyni z nim wyjątku?
Myśl ta może wydać się zarozumiałością lub samolubstwem, opanowała ona jednak Ben-Hura z taką siłą, iż wierzył, że Rzymianin sprzeciwi się temu, a czyn ten będzie świadczyć o uczuciach tego człowieka. Jeśli przed bitwą zwróci myśl na niego, będzie to dowodem jeśli nie pewnego postanowienia, to zawsze będzie to wyszczególnie-