Strona:Lewis Wallace - Ben-Hur.djvu/113

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

W tej chwili obrócił się młodzieniec w jego stronę.
— Żyd! — zawołał Aryusz — taki młody! — Pod badawczym wzrokiem trybuna rumieniec oblał twarz młodzieńca; wstrzymał na chwilę ruch wiosłem, lecz w tej chwili uderzyła głośniej pałeczka hortatora w stół, jakby dla napomnienia; szybko opuścił młodzieniec wiosło i od nowa ze zdwojoną siłą począł pracować. Po chwili znów spojrzał na trybuna — i, o dziwo, ujrzał na twarzy jego uśmiech dobrotliwy.
Tymczasem galera wpłynęła w cieśninę Meseńską, a opłynąwszy miasto tegoż nazwiska, zwróciła się na wschód, zostawiając za sobą zadymiony i groźny szczyt Etny (góra wulkaniczna na wyspie Sycylii, należąca obecnie do Włoch).
Ile razy wracał Aryusz na platformę, zajmował się wioślarzem i mówił sam do siebie: Chłopiec to rozumny i sprytny. Żyd — to nie barbarzyńca... Muszę o nim zasięgnąć wiadomości.
Czwartego dnia podróży, Astrea — tak się nazywała galera — płynęła już na Morzu jońskiem. Niebo było jasne, a wiatr był pomyślny.
Aryusz przypuszczał, że może spotka się z flotą jeszcze przed wyspą Cyterą, wyznaczoną na spotkanie, i dlatego prawie ciągle przebywał na pokładzie. — Zresztą zajmował się dokładnie wszystkiem, co dotyczyło powierzonego mu statku i był z dzielności załogi bardzo zadowolonym. Skoro zaś zasiadł na krześle w kabinie, myśl jego zwracała się niezmiennie do wioślarza pod sześćdziesiątym numerem.
— Czy znasz człowieka, który właśnie wstał z ławki? — spytał nareszcie hortatora w chwili, gdy następowała zmiana wioślarzy.
— Numer sześćdziesiąty? — zapytał dozorca.
— Tak.
Dozorca popatrzył na młodzieńca.
— Jak wiesz, o panie — odpowiedział — okręt zaledwie przed miesiącem wyszedł z rąk budowniczego, a ludzie są równie dla mnie nowi jak sam statek.
— Jest Żydem — zauważył zamyślony Aryusz.
— Szlachetny Kwintusie, jesteś wielkim znawcą ludzi.
— I jest bardzo młodym — mówił dalej Aryusz.
— Pomimo tego jest to nasz najlepszy wioślarz; — nieraz zauważyłem, że wiosło gięło się w jego dłoniach.