Strona:Lewis Wallace - Ben-Hur.djvu/111

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

wioślarza i rzucić w morskie odmęty. Otworami dla wioseł przeznaczonymi dochodziła dostateczna ilość świeżego powietrza; światło zaś padało na nich z góry przez kratę. Położenie wioślarzy mogło być o wiele gorsze, nie trzeba jednak przypuszczać, aby było przyjemnem. Zabroniono im pomiędzy sobą wszelkich stosunków. Codziennie zajmowali swoje miejsca, nie mówiąc do siebie ani słowa. Krótkich odpoczynków używali na spanie i jedzenie. Nigdy wśród nich nie słyszano śmiechu lub śpiewu; westchnienie lub głuchy jęk tłómaczyły jedynie ich myśli i uczucia — byli to skazańcy. Życie tych nędzarzy podobne było do podziemnego strumienia, sączącego się wolno, lecz nieustannie, wciąż ku temu samemu ujściu.

O Synu Najświętszej Panny! dziś sprawiedliwość ma serce — a Tobie stąd chwała i cześć! — W owe jednak czasy twardym był los niewolników w fortecach, kopalniach, przy budowlach, na wojennych i handlowych galerach.
W pierwszem zwycięstwie, które Duljus odniósł na morzu, zasługi tak wiosłujących jak załogi były równe. Na owych ławach wioślarzy zasiadali ludzie wszelkich narodowości, głównie brano ich